Wczoraj wróciłam z kolejnej podróży. Tym razem byłam w Budapeszcie, odwiedzałam tam koleżanki poznane w Norwegii na Erazmusie- Ildiko i Julię :) to było niesamowite spotkać się większym gronem! Przyjechały również inne osoby: Jarmila z Czech, Lorena z Hiszpanii i Zuza z którą studiuję.
Samo miasto zadziwiło mnie pod kilkoma względami:
1) komunikacja miejska jest mocno przestarzała! Sama sieć komunikacyjna jest bardzo duża, bo jednak Budapeszt do małych miast nie należy, ale stan techniczny jest... mówiąc szczerze... marny! Raz myślałam, że autobus zgubi drzwi przy każdym ich otwieraniu!
2) w Budapeszcie zostałam zaprowadzona w pewne miejsce, mianowicie znajduje się tam ulica gdzie znajduje się kilka sporych rozmiarów sklepów do kreatywnego hobby! Można tam kupić absolutnie wszystko! Od ołówków, przez papiery scrapbookingowe i do decoupage, po materiały, koraliki wszelkiej maści a nawet szkło do witraży!
3) może już nie koniecznie o mieście... ale o języku... węgierski jest koszmarny! Brzmi kompletnie obco a jedyne słowo jakie udało mi się zapamiętać to: egeszegedre, czyli na zdrowię. (pisownia fonetyczna)
ad 2) kupiłam nieco rzeczy w owych sklepikach... materiałów do scrapbookingu nie będę pokazywać, chyba, że już je wykorzystam do czegoś ;) tutaj kilka par kolczyków z uroczymi ceramicznymi koralikami, które same z siebie są śliczne :) skrzypce są drewniane. Kolczyki czekają na miłe uszy które będą je nosić ;) [oprócz czerwonej Matrioszki] :)