15 września 2011

w pomarańczach

Smak świeżego soku z pomarańczy.
Kolor przypraw z marokańskiego souku.
Piękny pomarańczowy sinamay od Małgosi.

Pomarańcz siedzi mi w głowie od podróży po Indiach, czyli od roku! Później okazało się, że stał się kolorem sezonu letniego... teraz, nieco osłabiony w moc, chodzi za mną będąc pięknym kolorem nadchodzącej jesieni...

Dzisiaj kilka pomarańczowych myśli...

Sok ze świeżych pomarańczy w Maroku jest tańszy niż woda. Szklaneczka kosztuje 4 marokańskie dirhamy (około 1,20 zł). Lepiej nie korzystać ze szklanek oferowanych przez panów wyciskających ten sok... można za to mieć swoją butelkę i poprosić o przelanie do niej - lub po prostu poprosić o wypełnienie jej w całości (powinny wejść spokojnie 4 szklanki).



Souki w marokańskich medynach są zagadkami. Kupisz tam wszystko: biżuterię, ceramikę, ubrania, wyroby skórzane, słodkości, przyprawy, nawet zwierzęta i mięso! (w tych ostatnich przypadkach, osoby o wrażliwym powonieniu nie powinny się tam za bardzo zagłębiać...)



Pomarańczowy sinamay skusił mnie do wykonania fascynatora w formie spinki, tym razem większych rozmiarów... Trzy lilie plus kilka ozdobników... taki jesienny wariant moich pomarańczowych myśli.



5 komentarzy:

douma pisze...

Łooo, fascynator rewelacyjny. Chętnie bym zamówiła u Ciebie taki, a nawet dwa. Jeden dla Clowna, a drugi na pokazy ognia :) Dałabyś radę wymyślić coś fajnego, kolorowego i żeby duże było. Ja mam dready, więc jako clown nie zakładam peruki, tylko wiążę fajnie włosy i super by wyglądało wielkie COŚ kolorowe na głowie :D

* pisze...

Jakoś ostatnio i ja polubiłam pomarańcz :) A zaczęło się od lakieru do paznokci :) No oczywiście Twoje indyjskie inspiracje są o niebo lepsze... :) I znów o powiem: Strasznie Ci zazdroszczę tej wyprawy :):D I rozwijasz się fascynatorowo :) Pięknie :)

martita pisze...

Douma, odezwę się mailowo :)

Poohatka pisze...

Cudnie kolorowo u Ciebie i energetyzująco :) aż się człowiekowi weselej robi, zwłaszcza w taki ponury dzień, jak dziś!

Drycha pisze...

ojjjjj Maroko, uwielbiam... już same stoiska z pomarańczami robią wrażenie :)